Urodziny
Nigdy nie jest za późno. Tak mówią ludzie
dobrej myśli i Ci, którzy potrzebują trafności tego stwierdzenia. Będąc małą
dziewczynką, musiałam chwytać każdy dzień, taki jaki jest mi dany. Każdego dnia w lustrze widziałam inną twarz,
inną postać. Mała Nessie miała do wykorzystania mniej dni, niż inne normalne
dzieci. Musiała gonić, za wykorzystaniem każdej swojej postaci, każdego wieku.
Wtedy bardzo często było za późno. Jednak już dzisiaj mogę przekładać wszystko
na później. To moje „ósme” urodziny, ale fizycznie i psychicznie mam 17
lat.Taka już zostanę. Na nic nie będzie dla mnie za późno.
- Jesteś tam? – Rosalie lekko mną potrząsnęła. Ach, no
tak. Usnęłam u nich na kanapie.
- No jasne. – Puściłam oczko cioci, ta się tylko
uśmiechnęła.
- Wiesz jaki dzisiaj dzień? – Wydawała się szeptać. – Na
moje życzenia czas przyjdzie potem, ale radzę Ci uważać na Alice. Nakręciła się
jak wariatka na twoje ósme urodziny.
- Wiedziałam, że tak będzie. Czy Alice coś planuje ? – zapytałam,
chociaż byłam przekonana, że ciocia Alice coś przygotuje.
- Nie była by sobą, gdyby przepuściła taki dzień. –
Rosalie zaśmiała się. Potem ciocia szybko zmieniła temat. – Zdecydowałaś, gdzie
chcesz mieszkać ?
- Szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia. – rzuciłam.
Nie lubię trudnych decyzji.
Po krótkiej wymianie zdań z ciocią, postanowiłam pójść do
rodziców. Niestety ich nie zastałam. Pewnie są na polowaniu. Ruszyłam w stronę swojego dawnego pokoju z
wielkim uśmiechem. Jeżeli miałabym zamieszkać właśnie tu, to trzeba by było go
odmalować. Koniecznie ! Nie lubię koloru różowego, który wręcz opływał ten
pokój. Ach... te stare zabawki. Cała masa, bo przecież moje ciotki nie mogły
pozwolić, żeby jakiś zabrakło. Moje spojrzenie przyciągnęła cała kolekcja
albumów ze zdjęciami. Na każdym ja z rodziną. Zdjęcia był pełne radości i takie
serdeczne. Aż zachciało mi się śmiać. Nagle mój wzrok przykuło kartonowe
pudełko nieudolnie poklejone taśmą i wepchnięte za albumy. Popatrzyłam na nie podejrzliwie.
Czemu ktoś miał chować jakieś rzeczy w pudełku ?
- Zobaczmy...- mój głos zahuczał w domu. Panowała taka
cisza, że nawet cichy szept wydawał się być donośnym krzykiem. Zaczęłam
rozpakowywać zawartość kartonu. Powolnym ruchem nożyczek rozcięłam taśmę i z
niedowierzaniem spojrzałam na wnętrze kartonu.
- Album ? – Zapytałam sama siebie. Nie spodziewałam się w
tak odrzucającym pudełku, tak pięknego i ozdobnego albumu. Dlaczego był
schowany ?
- Ness, jesteś tutaj ? Czuć Twój zapach już na zewnątrz !
– głos mamy był ostatnią rzeczą jaką chciałam usłyszeć w tym momencie.
Pośpiesznie wepchnęłam album do torby i schowałam pudełko na swoje miejsce. Za żadną cenę nie mogłam teraz myśleć o tym,
co znalazłam. Wiedziałam, że tata jest z mamą i że penetruje zawzięcie moje
myśli. Myślałam więc o moich urodzinach.
- Już wróciliście? – wymusiłam uśmiech.
- We własnej osobie. – Tata uśmiechnął się szeroko i
zaczął opowiadać, co takiego dziś udało mu się upolować
- Renesmee, zdecydowałaś się, gdzie chcesz mieszkać? –
zapytała Bella.
- Tak. Nie chcę was urazić... ale jednak zostanę u reszty
rodziny. – Nie wiedziałam jakiej spodziewać się reakcji.
- Nessie, w porządku. Nie uraziłaś nas. To dobrze, że
kochasz swoją rodzinę. – Tata objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
Rozpakowywanie zaczęłam niebawem. Będę mieszkać w starym
pokoju mojego taty. Ten pokój jest śliczny, taki przejrzysty. Rzecz jasna,
musiałam tu wstawić jakieś łóżko, bo jaka jedyna w tej rodzinie potrzebuje snu.
Tak się zapędziłam, że zapomniałam o tajemniczym albumie ze starego pokoju.
- Zobaczmy. – powiedziałam do siebie cichutko. Na tyle
cicho, że zgraja wampirów na dole nie mogła tego usłyszeć. Otworzyłam na
pierwszej stronie. Moim oczom ukazał się wielki napis „ Dla Nessie”.
Przewróciłam kartkę na drugą stronę. Nie mogłam uwierzyć.
- Jacob.- powiedziałam i momentalnie zakryłam sobie usta
rękom. Zdjęcie przedstawiało mnie i Jacoba na tle lasu. Wszystkie kolejne były
podobne. Ależ byłam mała... Jake to trzymał mnie na rękach, to siedziałam mu na
barkach. Na którejś stronie natrafiłam na zdjęcie Jacoba w postaci wilka i mnie
siedzącej na nim. Ostatnie przedstawiało Jake wynurzającego się z wody i małej
mnie do niej wchodzącej. Chłopak był bardzo dobrze zbudowany i jak na każdym
zdjęciu uśmiechnięty. Nie mogłam uwierzyć. Skoro... skoro spędziłam z nim tyle
chwil, czemu go nie pamiętam ? Czemu ledwo co przypomina mi się jakiekolwiek
wspomnienie z nim?
- Renesmee, chodź ! – Emmet wpadł tak niezapowiedzianie.
Na szczęście zdążyłam rzucić albumem za łóżko. Normalnie by to zauważył, ale
był zbyt podekscytowany. Ruszyłam za nim.
Przed domem zebrała się cała moja rodzina. Pełno balonów,
terpentyn i innych ozdób, zapewne sprowadzonych tutaj przez Alice. Wszyscy
jednym głosem krzyknęli „Sto lat”
- Uspokójcie się... Nie trzeba było ! –Nie lubiłam takich
imprez, które kręciły się wokół mnie.
Wszyscy zaczęli składać mi życzenia i wręczać jak dla mnie
niepotrzebne prezenty. Każdy lubi coś dostawać, co prawda, ale ja wole dawać
niż otrzymywać. Jednakże bardzo ucieszyłam się z nowych ubrań od ciotek, Laptopa
od wujków , nowej komórki od dziadków i co najlepsze skutera od rodziców. Stał
on na pojeździe i aż zachęcał do jazdy.
- Jak Ci się podoba ? – rzuciła Alice wskazując na
zorganizowane przez nią ozdoby.
- Świetne. – uśmiechnęłam się.
- Chodź ze mną. – pociągnęła mnie za rękę i razem z resztą
rodziny pobiegliśmy przez las. Chwile potem zatrzymaliśmy się na dość wysokim
wzniesieniu, którego nie kojarzę. Otaczał je las, a one jakby lgnęło do nieba.
Całkowicie wyrwane od rzeczywistości.
- Szukaliśmy tego miejsca dość długo. – przyznał się
Jasper. – Jak Ci się podoba ?
- Jest... fantastycznie. – uznałam.
Po chwili Emm puścił muzykę i zaczęliśmy tańczyć.
Zauważyłam ławostoły położone na niższym wybrzuszeniu wzniesienia, a obok
obszerny barek. To miejsce zostało stworzone do imprez takich jak ta. Wszystko
idealnie się komponowało. Słońce zaczęło zachodzić.
- Jak tu pięknie.. – westchnęłam. Mówiłam samą prawdę.
Cudowne miejsce.
Muzyka rozbrzmiewała wokoło. Moje oczy powędrowały w dół
wzniesienia. Nie mogłam uwierzyć. Wśród drzew stał rdzawobrązowy wilk i bacznie
mi się przyglądał. To był ten wilk z ukrytego albumu. Tak, to był Jacob.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz