niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 10 "Nawrót wspomnień"



Rozdział 10 Nawrót wspomnień (Już perspektywa Nessie )

Wpatrywałam się w mamę z otwartymi ustami. Nie wierzyłam w to, co mi powiedziała
Nagle uderzył mnie nawrót wspomnień.
„ Jacob, jeśtem psecies taka mała. Cemu sie ze mna kolegujesz ? – zapytałam chłopaka i troszkę go zmieszałam.
- Nessie, jesteś moją najfajniejszą koleżanką. – uśmiechnął się.” – najstarsze wspomnienie. Dalsze układały się w pewnego rodzaju działy z lukami i niedociągnięciami.
„ Na ile lat wyglądam ? – Stałam przed lusterkiem i wpatrywałam się w odbicie.
- Na tyle, na ile tylko masz ochotę.”
„ – Mamo, byłam z dziś z Jakiem na klifie i on powiedział mi, że mnie kocha, mamo ja też go kocham! – krzyczałam wyglądając na może 4 lata.
- Córeczko... – mama się zmieszała”
„- Tylko trzymaj się mocno- rzucił chłopak zza krzaków i  zaraz wyskoczył w postaci wilka”
„ – Jake, Jake !
- Słucham słońce... – jego uśmiech świecił mocniej niż słońce.
- Oo... już zapomniałam, bawmy się dalej. Teraz ja chcę być berkiem! – krzyczałam uradowana.”
I To najstarsze....
„ – Jake, czemu nie było Cię rano?
- Usłyszałem coś strasznego i musiałem rozbiegać ból gromadzący się w moim sercu.
- Jake, ja muszę się wyprowadzić ! Pojedziesz ze mną ? Powiedz, że pojedziesz ?- błagałam.
- Chciałbym, nie mogę. – rzekł, a ja zaczęłam płakać.”
„ – Kochanie, zapnij pas. – upomniała mnie mama.
- Dobrze... – odpowiedziałam, ale mój wzrok utkwił w ciemności lasu. Pojawił się tam cień Wilka, ale zaraz potem zniknął. Zaczęłam lamentować i płatać, wtedy do mnie dotarło że tracę przyjaciela.”
Nagle spostrzegłam, że wiem wszystko o tym co działo się przed częściową Amnezją. Cały czas płakałam, bo Jacoba nie było blisko. Tęsknie za nim. Chcę znowu usłyszeć jego głos, który teraz w nawrocie wspomnień brzmi mi w uszach. Chcę znowu się do niego przytulić.
- Mamo, czy Bruce do nas jeszcze  zawita?- przygryzłam wargę. Naprawdę nie chciałam już kłopotów. Okropnie czułam się z myślą że miałam być formą zapłaty dla jakiegoś Johna, który jest 3 na świecie dhampirem. Ciekawe czy Nathuel coś o nim wie.  Wieści się rozchodzą. Pamiętam kiedy ostatni raz Nathuel odwiedził nas, to było jeszcze za czasów pierwszego mieszkania w Forks. Z moich wspomnień wynika, że Jake zawsze patrzył na niego mrożącym spojrzeniem i karcił nim go za każdy zły gest, albo nieodpowiednie słowo. Nie wiem czy zachowywał się tak kiedy mnie nie było. Przecież Jake powinien dobrze wiedzieć, ile Nathuel zrobił dla nas, uratował mnie. Uratował moją rodzinę i watahę. Wszyscy mogliśmy zginąć, ale on był solidnym argumentem, potwierdzającym fakt że nawet w przyszłości będę niegroźna i jakoś zapanuję nad pragnieniem. Póki co szło mi całkiem nieźle, jeszcze nie odczuwałam chęci, żeby rzucić się na człowieka... Może to dlatego, że nie chodziłam do szkoły? Nie wiem i chyba nie chcę.
- Oby nie. – westchnęła mama i przytuliła mnie do siebie. Zaraz potem przyłożyłam jej dłoń do policzka i pokazałam to za kim tęskniłam, kto mi się przypomniał. Jacob. Biegliśmy po łące, żeby zaraz rzucić się na ziemie i wygłupiać w trawie. Tak nie wiele dawało tak wiele radości. Pamiętam, że od najmłodszych lat Jake był ze mną, ale... Ile on teraz musi mieć lat !
- Mamo, ile lat ma Jacob? – spytałam lekko zaniepokojona.
- Kochanie, to nie ważne. Wilki się nie starzeją, podobnie jak my. Póki będzie się przemieniał nie zmieni się. Był  wtedy w Twoim wieku i na pewno tak teraz wygląda. – uśmiechnęła się i pogładziła mnie po włosach.
- Mamo, a co jeśli on się już nie zmienia? – zapytałam dość oschle. Chyba to zauważyła bo dziwnie się na mnie spojrzała i zaczęła swój monotonny monolog :
- Córciu, patrzysz na świat bardzo negatywnie. Jestem pewna, że wciąż się zmienia, w końcu został Alfa i nie zostawił by sfory. Po za tym, nie możesz nękać nim sobie głowy. Kiedyś był Ci bliski, ale mówię Ci o wszystkim tylko dlatego, żebyś nie była uzależniona od Bruca, przed którym musimy Cię teraz chronić. Johny często wita z tatą w Forks, ale my tylko czujemy obecność wampira. Czasami nawet ktoś z La Push ich wyczuwa. Pamiętasz La Push ? Pewnie tak. Ale daj sobie spokój , teraz kiedy wiesz już wszystko o Jacobie, po co w to wnikać. Możesz już zostawić sprawę w spokoju. – Uśmiechnęła się i zaczęła przekonywać. – słonko, po co rozgrzebywać zabliźnione rany?
- Mamo, moje się jeszcze nie zabliźniły. – burknęłam i wyszłam na zewnątrz. Biegłam przed siebie, aż w końcu ze znudzenia usiadłam na kamieniu i pogrążyłam się w zamyśleniu. Kochałam Jacoba ? Jak mogłam go zapomnieć ! Ile bólu musiało mu sprawić to, że jego najlepsza przyjaciółka dała sobie wymazać go z pamięci?! Oo nie. Muszę go odszukać. Musi gdzieś być. Znajdę go. Biegłam ile tchu i nagle uświadomiłam sobie że zupełnie nie wiem gdzie jestem. Znowu ?
- Pięknie. – burknęłam sama do siebie. Postanowiłam iść prosto, przed siebie nie zważając na to co spotkam na swojej drodze. W końcu kiedyś gdzieś dotrę. Miałam ze sobą komórkę, ale rzecz jasna w lesie nie ma zasięgu. Szłam więc przed siebie. Teraz nic nie jest ważne, mogę żyć chwilą, która mnie przytłacza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz