poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 8 Opowieść Belli "Johny"



Rozdział 8 Opowieść Belli część dalsza. „Johny”

- a Wy co tutaj robicie? – rzucił z gniewem w oczach.
- Przyjechaliśmy z polecenia mojego ojca, ponoć jest tutaj ktoś kto może nam pomóc... – Edward ze spokojem w głosie najwyraźniej opanował gniew.
- Zaraz.. Caroline ? – zdziwiło mnie to że napastnik zna mojego teścia. Edwarda też, bo nie udało mu się tego wyczytać w jego myślach.
- Skąd znasz mojego ojca?  - Edward dał mi znak, żebym lekko rozszerzyła uścisk. Zrobiłam to chyba za bardzo, bo Bruce zaraz uwolnił się całkowicie. Byłam przygotowana na walkę, ale on spokojnie zaczął tłumaczyć.
- Przyjechaliście do mnie. – Bruca jakby olśniło. – Chodźcie.
Poszliśmy za nim oszołomieni dziwnym tokiem zdarzeń. Stanęliśmy przed domem, pod którym stał już nasz samochód. Więc adres był dobry. Bruce otworzył furtkę i ruszyliśmy za nim po dróżce biegnącej przez ogródek, żeby po niedługiej chwili znaleźć się w domu wampira.
- Oo, Wy zapewne od Caroline ? – na fotelu siedziała ładna, młoda dziewczyna. Kiedy wczułam się w zapach w pokoju, poczułam że jest człowiekiem.
- Tak, byliśmy tutaj wcześniej i dzwoniliśmy do drzwi. – burknął zadziwiony Edward, który pewnie  też już wyczuł krew od nieznajomej.
- Nie wiedziałam kto dzwonił, odwiedzają nas także nieproszeni goście... – posmutniała. – Na imię mi Carry i jestem narzeczoną Bruca. – uśmiechnęła się od niechcenia.
- Edward i Bella – przedstawił nas Edward
- Tak, wiem. – dziewczyna wstała i wtedy zobaczyłam coś co mnie oszołomiło.Mianowicie była w ciąży.
Wtem szybko do salonu wparował Bruce i ręką zachęcił do spoczynku na kanapie. Posłusznie rozsiedliśmy się i zaczęliśmy rozmowę.
- Słyszeliśmy, że możesz nam jakoś pomóc. Nie wiem jaką mocą władasz... – zaczęłam.
- Twój teść przedstawił mi wasz problem. Niejaka Renesmee wciąż lamentuje nad starym domem...
- Tu nie chodzi tylko o dom. Chodzi o wilkołaka Jacoba. – skrzywiłam się.
- Ach tak, on jest w nią wpo... Zresztą nieważne.Chcecie żeby zapomniała o przyjacielu, czy o mieszkaniu w Forks ?
- Charlie łączy się z Forks więc wolałabym, żeby nie pamiętała tylko Jacoba, zależy mi również żeby nie pamiętała naszego wyjazdu w te strony. To uniknie zbędnych pytań...
Bruce jak oparzony wyszedł z pokoju po czym równie gwałtownie do niego wpadł i  powiedział, że  ma na to radę.
- Dajcie to córce, niech to zobaczy. Nauczyłem się  tego już dawno i nie muszę patrzeć w oczy osobie której chcę usunąć jakieś wspomnienie. – wręczył nam mały pakunek.
- Jak możemy się odwdzięczyć ? – zapytał Edward.
- Na to jeszcze przyjdzie pora.... – uśmiechnął się w bardzo dziwny i niejednoznaczny sposób.
- Czy już nigdy nie odzyska tej części pamięci ? –rzucił Edward
- Pod żadnym pozorem nie możecie jej powiedzieć, że ciąży na niej mój dar. – wydusił.
- Dlaczego ?
- Wtedy wszystko sobie przypomni, wszystko to czego miała nie pamiętać.
Już mieliśmy się zbierać, ale nękała mnie jedna sprawa i rzuciłam :
- Czy Carrie jest z Tobą w ciąży ?- zapytałam Bruca.
- Tak, wiem też że Renesmee jest w pół człowiekiem. John również taki będzie. Z resztą Carrie na długo nie pozostanie człowiekiem, kiedy urodzi dziecko zmienie ją.
Wróciliśmy do domu, a ja dzierżąc w dłoni pakunek niesiony dla Ciebie cały czas zastanawiałam się co tam jest.Ale jeśli bym spojrzała – nic by się nie stało, przecież mam tarczę. Lecz z drugiej strony wtedy cała moc może już drugi raz nie zadziałać.Musiałam się powstrzymać za wszelką cene.
- Jak myślisz, to zadziała? – zapytał Edward i tym samym przerwał ciszę panującą od paru godzin.
- To jedyna nadzieja. – zesmutniałam.To musiało się udać.
Nagle do Edwarda zadzwonił telefon.
- Tak? ......... To nie dobrze......... my mamy co potrzeba...........tak.......... – potem Edward się rozłączył.
- Coś się stało? – zapytałam
- Dzwoniła Esme, Nessie lamentuje gorzej niż wcześniej. Mówi zarówno o Jacobie jak i o tym że ją opuściliśmy. Wytłumaczyli jej że wyjechaliśmy w ważnej sprawie, ale z resztą i tak o tym zapomni.
- Edward ! – skarciłam go. – Ona cierpi, ale Ciebie to nie obchodzi, bo i tak zapomni?! – wrzasnęłam, chodź wiedziałam, że mówił on prawdę. Kiedy przyjedziemy i damy Ci paczuszkę od Bruca, pomyślisz że nic się nie stało.
Chwyciłam telefon i wykręciłam numer domowy.
- Halo ? – Odebrał Jasper
- Cześć, mogę rozmawiać z Renn ? – zapytałam.
- Jasne... – słyszałam jak woła Cię,a po chwili uraczył mnie Twój ciepły głosik.
- Cześć mamusiu – mówiłaś zapłakana. – Czemu mnie zostawiliście ?
- Ależ kochanie, skarbie nie mów tak! To wszystko dla Ciebie. – zebrało mi się na płacz, gdybym mogła to bym się popłakała...
- Mamusiu, kocham Was. Czekam na Was.
- Czekaj mała, niedługo będziemy... Kochamy Cię. – rozłączyłam się.
Przywarłam telefon do piersi i załkałam. Gdybym mogła płakać, wylałabym morze łez.
- Kochanie, spokojnie. Kocham Nessie równie mocno, ale musimy mieć dobre myśli, w końcu jedziemy jej pomóc. – Edward uśmiechnął się do mnie a po chwili jego wzrok znów utknął w drodze, która jakby nie miała końca.
Mijaliśmy dużo pól i łąk, w nocy jednak nie było widać tych pięknych krajobrazów. Następnego dnia Edward stwierdził, że za kilka godzin będziemy na miejscu. Te ostatnie chwile dłużyły się najbardziej.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam cię serdecznie na www.magical-loved.blogspot.com !

    PS. Masz świetny blog - czekam na NN!
    Jestem też z bloga www.i-love-you-wolf.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń