Rozdział 8 Opowieść Belli część dalsza. „Johny”
- a Wy co tutaj robicie? – rzucił z gniewem w oczach.
- Przyjechaliśmy z polecenia mojego ojca, ponoć jest tutaj
ktoś kto może nam pomóc... – Edward ze spokojem w głosie najwyraźniej opanował
gniew.
- Zaraz.. Caroline ? – zdziwiło mnie to że napastnik zna
mojego teścia. Edwarda też, bo nie udało mu się tego wyczytać w jego myślach.
- Skąd znasz mojego ojca?
- Edward dał mi znak, żebym lekko rozszerzyła uścisk. Zrobiłam to chyba
za bardzo, bo Bruce zaraz uwolnił się całkowicie. Byłam przygotowana na walkę,
ale on spokojnie zaczął tłumaczyć.
- Przyjechaliście do mnie. – Bruca jakby olśniło. –
Chodźcie.
Poszliśmy za nim oszołomieni dziwnym tokiem zdarzeń.
Stanęliśmy przed domem, pod którym stał już nasz samochód. Więc adres był
dobry. Bruce otworzył furtkę i ruszyliśmy za nim po dróżce biegnącej przez
ogródek, żeby po niedługiej chwili znaleźć się w domu wampira.
- Oo, Wy zapewne od Caroline ? – na fotelu siedziała
ładna, młoda dziewczyna. Kiedy wczułam się w zapach w pokoju, poczułam że jest
człowiekiem.
- Tak, byliśmy tutaj wcześniej i dzwoniliśmy do drzwi. –
burknął zadziwiony Edward, który pewnie
też już wyczuł krew od nieznajomej.
- Nie wiedziałam kto dzwonił, odwiedzają nas także
nieproszeni goście... – posmutniała. – Na imię mi Carry i jestem narzeczoną
Bruca. – uśmiechnęła się od niechcenia.
- Edward i Bella – przedstawił nas Edward
- Tak, wiem. – dziewczyna wstała i wtedy zobaczyłam coś co
mnie oszołomiło.Mianowicie była w ciąży.
Wtem szybko do salonu wparował Bruce i ręką zachęcił do
spoczynku na kanapie. Posłusznie rozsiedliśmy się i zaczęliśmy rozmowę.
- Słyszeliśmy, że możesz nam jakoś pomóc. Nie wiem jaką mocą
władasz... – zaczęłam.
- Twój teść przedstawił mi wasz problem. Niejaka Renesmee
wciąż lamentuje nad starym domem...
- Tu nie chodzi tylko o dom. Chodzi o wilkołaka Jacoba. –
skrzywiłam się.
- Ach tak, on jest w nią wpo... Zresztą nieważne.Chcecie
żeby zapomniała o przyjacielu, czy o mieszkaniu w Forks ?
- Charlie łączy się z Forks więc wolałabym, żeby nie
pamiętała tylko Jacoba, zależy mi również żeby nie pamiętała naszego wyjazdu w
te strony. To uniknie zbędnych pytań...
Bruce jak oparzony wyszedł z pokoju po czym równie
gwałtownie do niego wpadł i powiedział,
że ma na to radę.
- Dajcie to córce, niech to zobaczy. Nauczyłem się tego już dawno i nie muszę patrzeć w oczy
osobie której chcę usunąć jakieś wspomnienie. – wręczył nam mały pakunek.
- Jak możemy się odwdzięczyć ? – zapytał Edward.
- Na to jeszcze przyjdzie pora.... – uśmiechnął się w
bardzo dziwny i niejednoznaczny sposób.
- Czy już nigdy nie odzyska tej części pamięci ? –rzucił
Edward
- Pod żadnym pozorem nie możecie jej powiedzieć, że ciąży
na niej mój dar. – wydusił.
- Dlaczego ?
- Wtedy wszystko sobie przypomni, wszystko to czego miała
nie pamiętać.
Już mieliśmy się zbierać, ale nękała mnie jedna sprawa i
rzuciłam :
- Czy Carrie jest z Tobą w ciąży ?- zapytałam Bruca.
- Tak, wiem też że Renesmee jest w pół człowiekiem. John
również taki będzie. Z resztą Carrie na długo nie pozostanie człowiekiem, kiedy
urodzi dziecko zmienie ją.
Wróciliśmy do domu, a ja dzierżąc w dłoni pakunek niesiony
dla Ciebie cały czas zastanawiałam się co tam jest.Ale jeśli bym spojrzała –
nic by się nie stało, przecież mam tarczę. Lecz z drugiej strony wtedy cała moc
może już drugi raz nie zadziałać.Musiałam się powstrzymać za wszelką cene.
- Jak myślisz, to zadziała? – zapytał Edward i tym
samym przerwał ciszę panującą od paru godzin.
- To jedyna nadzieja. – zesmutniałam.To musiało się
udać.
Nagle do Edwarda zadzwonił telefon.
- Tak? ......... To nie dobrze......... my mamy co
potrzeba...........tak.......... – potem Edward się rozłączył.
- Coś się stało? – zapytałam
- Dzwoniła Esme, Nessie lamentuje gorzej niż wcześniej.
Mówi zarówno o Jacobie jak i o tym że ją opuściliśmy. Wytłumaczyli jej że
wyjechaliśmy w ważnej sprawie, ale z resztą i tak o tym zapomni.
- Edward ! – skarciłam go. – Ona cierpi, ale Ciebie to nie
obchodzi, bo i tak zapomni?! – wrzasnęłam, chodź wiedziałam, że mówił on
prawdę. Kiedy przyjedziemy i damy Ci paczuszkę od Bruca, pomyślisz że nic się
nie stało.
Chwyciłam telefon i wykręciłam numer domowy.
- Halo ? –
Odebrał Jasper
- Cześć, mogę
rozmawiać z Renn ? – zapytałam.
- Jasne... –
słyszałam jak woła Cię,a po chwili uraczył mnie Twój ciepły głosik.
- Cześć mamusiu
– mówiłaś zapłakana. – Czemu mnie zostawiliście ?
- Ależ kochanie,
skarbie nie mów tak! To wszystko dla Ciebie. – zebrało mi się na płacz, gdybym
mogła to bym się popłakała...
- Mamusiu,
kocham Was. Czekam na Was.
- Czekaj mała,
niedługo będziemy... Kochamy Cię. – rozłączyłam się.
Przywarłam telefon do piersi i załkałam. Gdybym
mogła płakać, wylałabym morze łez.
- Kochanie, spokojnie. Kocham Nessie równie mocno,
ale musimy mieć dobre myśli, w końcu jedziemy jej pomóc. – Edward uśmiechnął
się do mnie a po chwili jego wzrok znów utknął w drodze, która jakby nie miała
końca.
Mijaliśmy dużo pól i łąk, w
nocy jednak nie było widać tych pięknych krajobrazów. Następnego dnia Edward
stwierdził, że za kilka godzin będziemy na miejscu. Te ostatnie chwile dłużyły
się najbardziej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapraszam cię serdecznie na www.magical-loved.blogspot.com !
OdpowiedzUsuńPS. Masz świetny blog - czekam na NN!
Jestem też z bloga www.i-love-you-wolf.blogspot.com